W weekend 12-14 kwietnia br. odbył się Kwadratlon, czyli spotkanie studenckich kół przewodnickich. W tym roku byliśmy gospodarzami tego spotkania, więc nie mogło się ono odbyć gdzie indziej niż w Chacie na Zagroniu. Oficjalne rozpoczęcie miało nastąpić w sobotę, ale większość uczestników dotarła już w piątek, więc już wtedy rozpoczęły się długie rozmowy i wspólne śpiewanie, które trwało do późnych godzin nocnych.

W sobotni poranek nie wszyscy byli wyspani, ale po wieczornym nawiązaniu znajomości wszyscy byli pozytywnie nastawieni na dalsze atrakcje. Niedługo po śniadaniu dotarli kolejni uczestnicy, którzy drogę na Zagroń przedłużyli na klasyczną wycieczkę górską. Po tym mogliśmy oficjalnie rozpocząć Kwadratlon :)

Około godziny 12-tej przenieśliśmy się na werandę i rozpoczęliśmy grę, w której udział wzięli reprezentanci kół z Gliwic, Krakowa, Gdańska, Warszawy i Katowic. Zabawa ta była połączeniem gry planszowej i terenowej, polegała m.in. na znajdowaniu porozwieszanych w okolicy chaty haseł, których podanie pozwalało usłyszeć pytanie, na które cała drużyna musiała znaleźć odpowiedź. Gra wymagała zatem niezłej kondycji, obszernej wiedzy i umiejętnego rozdzielania obowiązków… czyli w zasadzie tego czym powinien cechować się dobry przewodnik :)

Po chwili wytchnienia ruszyliśmy na spacer w kierunku Wilczego Gronia, jednak piękna pogoda skusiła nas do tego by postój wykonać trochę wcześniej, gdzie ponownie pochłonęły nas rozmowy i wspólne śpiewanie, jako że gitara również wybrała się z nami na spacer :) Po powrocie niedługo trzeba było czekać na upragniony obiad. W różnych kołach pulpa nosi różne nazwy, a i tradycje związane z jej przygotowaniem i jedzeniem bywają trochę rozbieżne. Na szczęście, na tym tle nie doszło do żadnych burzliwych dyskusji, bo pogodziła nas przepyszna zupa meksykańska.

O braku burzliwych dyskusji nie można natomiast powiedzieć omawiając kolejną zabawę. Oparta była ona na popularnych „Państwach, miastach”, jednak zarówno same hasła jak i teren ich występowania ograniczone były do terenu naszych uprawnień. Ciężko powiedzieć czemu ta gra przyniosła tak dużo emocji. Być może po jedzeniu każdy wypoczął, a nie musiał już biegać tak jak w pierwszej zabawie, albo Ci którym wcześniej poszło gorzej chcieli się odegrać. A może po prostu wybujałe przewodnickie ego nie jest tylko stereotypem? ;) Tak czy inaczej gra się zakończyła, a wraz z nią zaplanowane punkty wieczoru i płynnie przeszliśmy do luźnych rozmów na tematy wszelakie. A po rozpaleniu ogniska wróciliśmy ponownie do grania i śpiewania.

W niedzielny poranek nadszedł czas pożegnań, wpisów do chatkowej kroniki, wymian kołowych nalepek i śpiewników oraz snucia planów współpracy przy rajdach i innych ciekawych inicjatywach. Mam nadzieję że choć część z nich się powiedzie. Ale jedno jest pewne – za rok gospodarzami są koledzy i koleżanki z Gdańska. Także pora nauczyć się kilku kaszubskich zwrotów, przeczytać co się pakuje jak się jedzie na niziny i zarezerwować już termin na za rok!